Do napisania artykułu skłonił mnie wszechobecny widok panów noszących kurtki puchowe. Nie byłoby w tym nic dziwnego, a nawet niepokojącego, gdyby nie jednoczesny zanik płaszczy oraz zastosowanie wspomnianych okryć jako element niemal każdej stylizacji. Tym bardziej jest to smutne, że nawet do marynarki lub garnituru, które i tak już stały się rzadkością, niewielu mężczyzn wybiera klasyczne palta. Obserwacje prowadzę głównie z perspektywy stolicy, a więc centrum biznesu i kultury, które powinno (i zapewne tak jest) przykładem promieniować na resztę kraju.

Większość kurtek puchowych jest – delikatnie mówiąc – mało elegancka, ale wielu panów szczególnie się w nich rozmiłowało. Chciałbym zostać dobrze zrozumiany – nie jestem przeciwnikiem wykorzystywania ich w stylizacjach casualowych, bo do takich z pewnością część z nich się nadaje, oczywiście poza swoim pierwotnym przeznaczeniem, tj. myślistwem oraz sportem (alpinizmem, trekingiem itp). Zdecydowanie mi się nie podobają zestawiania z marynarkami, krawatami, że o garniturach już nie wspomnę.
Sportowe kurtki puchowe

Odnoszę wrażenie, że niektórzy właściciele puchówek mogą być zainspirowani dawnym rybołówstwem.
Craig Dawid (większe zdjęcie z lewej) potrafi, a inni już nie? Dolna ilustracja z prawej to częsty widok panów wychodzących z korporacyjnych biur – niby business dress code na luzie…, ale chyba coś poszło nie tak.
Osoby zainteresowane szerzej tematem kurtek oraz płaszczy odsyłam do kategorii na blogu:
https://luigisaladini.fashion.blog/category/porady/kurtki-i-plaszcze/
Kurtki puchowe w wersji sportowej kompletnie nie pasują do smart casualu i bardziej formalnych kreacji, czyli upraszczając – do marynarki i koszuli, o krawacie już nie wspominając. Szczerze powiedziawszy, to mam wątpliwości, czy pasują do czegokolwiek poza sportem i rekreacją. Część panów chyba to wyczuwa i namiętnie łączy je z podartymi jeansami oraz dresami – czyli, delikatnie mówiąc – przyodziewkiem „wyjętym” spod wszelkich reguł. Sic!

Mężczyzna w opiętej puchówce, do tego z obcisłym kapturem na głowie, wygląda nie tylko śmiesznie ale wręcz karykaturalnie. Niestety kaptur coraz śmielej wypiera czapkę, nawet sportową. Smutny to widok.

Parka vel alaska


Co do parki zdania są podzielone, a nawet rzekłbym, że jestem w mniejszości. Obserwuję wielu dobrych bloggerów, polecających ją jako alternatywę dla płaszczy lub klasycznych kurtek, przeznaczonych do smart oraz biznes casualu. Moim skromnym zadaniem wszystko poza casualem to błąd. Zdaję sobie sprawę, że w kanonie elegancji mamy sporo odzieży o pochodzeniu wojskowym, myśliwskim oraz sportowym, np. kurtka typu husky, płaszcze trencz lub polo. Co do wyglądu tych ostatnich, pod warunkiem prawidłowo dobranego rozmiaru, nie ma co dywagować nad estetyką – po prostu wyglądają wyjątkowo atrakcyjnie, ale przede wszystkim są minimalistyczne (proste i nieekstrawaganckie) i korzystnie podkreślają męską sylwetkę.

Parka jest interesującym i bez porównania ładniejszym okryciem niż sportowa kurtka puchowa. Jednak mam z nią taki sam problem jak z kurtkami: Barbour, budrysówką czy wojskową M65. W mojej ocenie prezentują się mało szykownie przede wszystkim, dlatego że są workowate, a często wręcz „napompowane”. Dodatkowo alaska „bije po oczach” obszernym kapturem, obszytym futrem lub jego imitacją. Najmodniejsi panowie sięgają po wersje z jeszcze wydatniejszym nakryciem głowy, np. wielkości koła samochodowego. Uważam, że kurtka z kapturem nie kwalifikuje się do stylizacji wykraczających poza casual. Zwisający kawał materiału nie dodaje uroku ani elegancji, a zaciągnięty na głowę wręcz szpeci. Ponadto mnogość sznurków, guziczków, zapięć i kieszeni nie poprawia wyglądu lecz wręcz przeciwnie. Do elegantszych zestawień klasyczna moda stawia do dyspozycji cały szereg prawdziwie gustownych kurtek oraz płaszczy o różnym stopniu formalności. Nie dajmy sobie wmówić, że parka jest uniwersalna. Nie jest.




Polecam sięgać po okrycia proste, stosunkowo dopasowane (niekoniecznie w wersji slim) oraz bez kapturów. Panowie z brzuszkiem w szczególności nie powinni nosić puchowych kurtek, które powiększają optycznie; raczej niech sięgają po płaszcze, najlepiej w wersji przed kolano (nieco krótsze) oraz po kurtki o marynarkowym kroju.
Niezależnie od sylwetki polecam przede wszystkim:
Husky vel elegancka kurtka pikowana

Bosmanka

Trencz vel prochowiec

Dyplomatka

Po więcej inspiracji na temat eleganckich okryć odsyłam do artykułu:
https://luigisaladini.fashion.blog/2017/09/26/kurtka-plaszcz-elegancki/
Powyższe propozycje dosyć łatwo znaleźć w polskich sklepach. Jedyny kłopot polega na tym, żeby wybrać dla siebie wersję rzeczywiście gustowną i minimalistyczną, a nie jest to łatwe w czasach, gdy niemal każdy projektant chce dołożyć swoje „pięć groszy”, by urozmaicić „nudną”, klasyczną elegancję. Przypominam, że tylko tradycja i prostota gwarantują ponadczasowy, nienaganny styl.
Zachęcam do jak najczęstszego sięgania po płaszcze, w drugiej kolejności kurtki. Palto jest zwykle skrojone na podobieństwo marynarki, tzn. lepiej dopasowane, a klapy rozchodzą się w kształt litery „V”. Gdy jest chłodniej, to polecam wełnę w różnych odmianach (wełna z owcy europejskiej, kaszmir, alpaka itd.), gdy jest cieplej, to wersje tekstylne bez ocieplenia lub z minimalnym, np. trencz. Głównie z racji długości uchodzą za bardziej formalne, ale nietrudno dostać wersje przed kolano, wprowadzając do stylizacji nieco swobody.

Rozumiem argument, że kurki puchowe są lżejsze, a mniej dopasowane zapewniają więcej wygody, ale w elegancji nie to jest najważniejsze. Klasyka stawia do naszej dyspozycji wiele kostiumów na różne okazje. Korzystajmy z tego dobrodziejstwa.
Myślę, że wiele osób świadomie unika eleganckich strojów, żeby się nie wyróżniać. Skoro koledzy, szef, rodzina i generalnie otoczenie, z których zdaniem się zwykle liczymy, chodzą źle ubrani, to przecież nie wypada „odstawać”. Ile razy, mając na sobie płaszcz czy dobrze skrojoną marynarkę, słyszycie od znajomych: „coś ty taki elegancki?”. Sytuacja staje się dziwna, ponieważ człowiek ubrany normalnie, zwraca na siebie uwagę, a nosiciele dresów, podartych jeansów, postarzanej garderoby, puchowych kurtek oraz innych popkulturowych wdzianek zdominowali modę, i co gorsza – powszechny stosunek do piękna i brzydoty.
Niestety zdecydowana większość warszawskich posiadaczy puchowych kurtek prezentuje się mniej „atrakcyjnie” od powyższych przykładów, ponieważ noszą się zwykle na czarno lub szaro, a stroje są co najmniej o rozmiar za duże.
Na koniec chciałbym jeszcze raz podkreślić, że nie jestem przeciwnikiem kurtek puchowych. Tak samo jak nie jestem przeciwnikiem dresów, adidasów do biegania, czy odzieży roboczej. Warto pamiętać, jakie jest ich przeznaczenie i tego się trzymać.
Szanowni Czytelnicy, jestem ciekawy, jakie jest Wasze zdanie. Zachęcam do pozostawienia komentarza pod wpisem.
Trzymajcie fason,
Luigi
Według mnie mimo wszystko płaszcz wygrywa. Pasuje niemal do każdej stylizacji, zwłaszcza, jeśli ktoś lubi chodzić ciągle w koszulach i w stylizacjach bardziej wyjściowych 🙂
PolubieniePolubienie
Prochowiec ulubione okrycie ekshibicjonistów.
PolubieniePolubienie
Ciekawe spostrzeżenie.
PolubieniePolubienie